poniedziałek, 1 stycznia 2018

McGoris #67 - Kosmiczne śmieci - poważny problem w eksploracji kosmosu?

Dlaczego rosnąca ilość satelitów, kosmicznych śmieci na orbicie okołoziemskiej może zablokować nam dostęp do podróży kosmicznych?

fot. ESA


Jakie przeszkody stoją na drodze podboju kosmosu? Pewnie większość z was powie: odległość, promieniowanie, ciśnienie, wpływ bardzo niskiej grawitacji na ludzkie mięśnie itp.

Niestety dość poważny problem znajduje się zaledwie parę tysięcy kilometrów nad powierzchnią Ziemi. Mianowicie są to: satelity, ich odłamki, gruz oraz maleńkie płatki farby/lakieru.


1. Niska orbita okołoziemska

Najwięcej ich można znaleźć na tzw. niskiej orbicie okołoziemskiej (ang. LEO). Jest to obszar od 200 do 2000 km nad Ziemią.
W jej skład wchodzą:


- ISS (Międzynarodowa Stacja Kosmiczna)
- ok. 2000 rządowych i prywatnych satelit (które zapewniają nam m.in. telewizję satelitarną, GPS, satelity meteorologiczne itp.)


Niestety wraz z rozwojem technologii powstało mnóstwo śmieci, które zaśmiecają naszą orbitę okołoziemską i ich ilość zwiększa ryzyko kolizji np. ze startującą rakietą, bądź innymi, ważnymi satelitami. Spora ilość tych śmieci to nieaktywne już satelity, które zostały wyrzucone początkowo jako testy, bądź stracono z nimi kontakt po jakimś czasie.

Przykładem takiej satelity i jednocześnie najbardziej niebezpiecznej jest bezzałogowa satelita ENVISAT, wystrzelona w 2002 roku przez ESA. Stracono z nią łączność w 2012 roku (z powodu awarii regulatora mocy) i od tamtej pory jest 8-tonową, wielgachną kupą złomu o wymiarach 26x10x5 metrów.
 
Na tej wysokości krąży także pełno wyrzuconych części od satelitów.

Model satelity ENVISAT w rzeczywistych rozmiarach. Źródło: wikipedia.org

Kolejnym i chyba najbardziej zagrażającym czynnikiem są maleńkie drobinki - czyli pył z silników, maleńkie odłamki od farby/lakieru. Szacuje się, że na niskiej orbicie okołoziemskiej znajduje się nawet 100 milionów odłamków o rozmiarze poniżej 1 cm. Rozpędzone są do ogromnych prędkości! Nawet ponad 20 000 km/h. Uderzenie takiego małego ustrojstwa może nawet zniszczyć inne satelity, czy taką ISS.

Uderzenie maleńkiego odłamka w jedną z szyb wahadłowca STS-7

Szacuje się także, że jest tam ok. 500 000 małych odłamków o rozmiarach 1-10 cm. Takich odłamków może powstawać coraz więcej. Wystarczy że większe odłamki, stare części od satelit się zderzą. Powstaje wtedy jeszcze więcej niebezpiecznych odłamków lecących z niebotyczną prędkością. Kolejna wystrzelona rakieta może być całkowicie zniszczona przez takie odłamki zanim opuści orbitę okołoziemską.
W 2007 roku Chiny testowały pociski anty-satelitarne i zniszczyli własnego satelitę. Kolejna porcja pyłu i odłamków.
W 2009 roku doszło do kolizji rosyjskiego, wojskowego satelity z jakąś komercyjną satelitą. Orbita została wzbogacona o kolejną dawkę pyłu i gruzu.
W 2011 roku niewielki odłamek przefrunął tuż przy Międzynarodowej Stacji Kosmicznej - niecałe 6 km od niego.



Jak się tego pozbyć?


Jednym ze sposobów mogłoby być manualne wytrącanie ich toru ruchu w naszą planetę, gdzie spaliły by się w naszej atmosferze z powodu olbrzymiej prędkości bądź ustawiając je tak, by uciekły daleko w kosmos.
Jednak nie jest to takie proste. Musimy dołożyć kolejne urządzenia, które są zagrożone zniszczeniem przez owe odłamki.

Powstało wiele alternatywnych koncepcji takich jak np. coś w rodzaju chwytaka, który przyciągałby gruz do siebie albo wielkiego żagla, który spowalniałby pył i gruz tak, by spadły na Ziemię i spaliłyby się.

Można też poczekać, aż naturalnie wytrącą swój tor ruchu. Jednak może to potrwać nawet tysiące lat.


Podbój kosmosu stanie się przez to prawie że niemożliwy, jeżeli nie pozbędziemy się tych śmieci.



Źródło: Why We May Not Be Able to Visit Space in the Future?


Jeżeli wam się podobało, to udostępniajcie, piszcie w komentarzach. Pozdrawiam, McGoris :)

Zapraszam także do polubienia strony na Facebooku: facebook.com/mcastronomia

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz